OKRUCHY PAMIĘCI

autor: admin dnia: 2 lutego 2015

Andrzej Henryk Mielczarek

                                               OKRUCHY PAMIĘCI

                                               Moja Łódź-miasto mojego dzieciństwa

            Moja Łódź -miasto mojego dzieciństwa. Dzisiaj nie ma już tego klimatu  co wtedy a moje ścieżki zatarł czas i zniknęły bezpowrotnie ulice  , podwyrka , kamienice  i odeszli ludzie.

Jedni wyjechali  za marzeniami szukając szczęścia , tak jak ja   , a  inni leżą na smentarzach  , na Dołach , Radogoszczu , na starym smentarzu na Cmentarnej i Ogrodowej i na nowym na Szczecińskiej . Rozrosło się miasto i przybyło smentarzy .

            Ja jestem chłopak nie z Bałut ani Chojen  ale z Polesia , bo tu się urodziłem i mieszkałem .

Nie jestem ślimoczek ani łachadojda  , ani knajak ani palant .Ja jestem miglanc z okolic Zielonego Rynku i Złotego Rogu na ulicy Żeromskiego blisko winkla ulicy Andrzeja .

Lubiłem ciekać po całym mieście , chociaż już nie pamiętają mnie bałuciorze ani baluciarki  , może co najwyżej siksy znajome z pobliskich podwyrek .Na pewno nie znają też mnie żadne wytrykusy plotkarskie i wścibskie .Szlajałem się po świecie prowadząc gadkę nie tylko na biglu , bo to dla mnie betka .Doszlajalem się  w końcu do Wrocławia gdzie udało mi się wychatrać , poderwać galantą siksę , sikorkę , moją żonę , która męczy się ze mną  już ponad czterdzieści lat .

            Nie lubiłem coś zachachmęcić , szedłem prostą drogą , ale w chechły nie jeden próbował mnie wpuścić .Wtedy bywało , ze dostał w śnupę i już.

Lubię  być  wyobligowany w gang i muchę  lub chomonto a nie jak jakaś łajza albo łachudra .Lakierki pastuję na glanc Globinem jak moja babcia Frania , która pamiętała czasy Guberni  Piotrkowskiej i szarże kozackie , kiedy Kozunie  siekąc nahajkami i szaszkami pędziły tłum w 1905 roku.

            Dzisiaj kulosy stawiam pomału a kiedyś frygałem po dwa schodki naraz .Dzisiaj kilosy odwalam własną bryczką albo taryfą a nie pieszo .Wkurza mnie bajzel w mojej chacie i okolicach a jeszcze bardziej szajs  na świeczniku , gdzie badziewie rośnie w siłę a robociarz ma iść na bruk albo w chechły .Wraca znowu stare porzekadło „Nasze kamienice , wasze  ulice„

Kijowo , że ja galanty miglanc z miasta Łodzi , zamiast ciekać na własnym łódzkim podwyrku muszę na stare lata szlajać się po świecie. Ja tu wrócę , wcześniej lub później .

            Naród u nas na Polesiu przyjazny , serdeczny i nie wścibski . Pewnie ugościł by mnie i przyjął z otwartymi ramionami.  Flaszkę dobrego bimbru lub samogonu bym wytrąbił  pojechał do Rygi aż skończy mi się film .Żyją jeszcze  moi szkolni koledzy : Jędrek  , Zbyszek  , może Kazio  i  Hubert , chociaż  wielu  już leży na  smentarzach tak jak Grzesio , Jurek , Kazio  i inni . Podwyrka są dziś byle jakie i siajowe , niedostępne albo wciąż brudne i zaniedbane a rynsztoki pozapychane szajsem ,  śmieciami i szmelcem . Jedno dobre , że można iść do wychodka ,wygódki,sławojki a nie  w chechły .

            Młode siksy i ich kolesie  mają dziś szansę się uczyć  w budach  nawet gdzieś  w Europie  , szlajać się po szerokim świecie i  pracować , zwiedzać , podziwiać i nie szmuchlować  i chachmęcić .Dopóki spokój na świecie względny istnieje .

            Ja wrócę do Łodzi któregoś dnia . Nadrobię zaległości  z przeszłości .

Pojeżdżę tramwajem od krańcówki do krańcówki albo taryfą kole  godziny. Poszlajam się po Pietrynie .Później będę ciekać jak kot z pęcherzem po starych podwyrkach i po ulicach .

Wpadnę na Andrzeja gdzie w „Paryżance” wtrajluję parę ptysi , napoleonek , makowców,serników i bez. Za winklem odwiedzę piekarnię Błocha na Żeromskiego i ciepłą prosto z pieca spróbuję angielkę , żulika na słodko albo chleb kozikiem pokroję  i zjem łakomie , pożrę , wtranżolę od przylepki do przylepki., Sznytki posmaruję leberką i wtranżolę  do ostatniego okruszka. 

Chodzi za mną łódzka zalewajka .Zupa na żurku , z grzybami ,na zasmażce  z kartoflami .Taka bieda zupka albo grochówka na boczku z chlebem od Błocha. Chleb pożyndolę na sznytki grube jak zelówki , pochechłam tępą kosę ,pomełłam  i zjem z apetytem.

 Marzą mi się Mamy śledzie w cieście , czernina na słodko z makaronem , grzyby w cieście ,  sałatki jarzynowe ze śledzikiem  ,rosół z makaronem  , kapuśniak , pomidorowa z makaronem,kartoflanka , żurek z jajkiem na wędzonce i białą kiełbasą  , schaboszczak z kapustą z kartofelkami  i surówka, golonka z chrzanem , tatar z przyprawami i inne specjały

            Kiedy podjem nieco odwiedzę stary Poniatoszczak  , moją starą parafię Matki Boskiej Zwycięskiej  gdzie chodziła          jeszcze moja Mama jako dziecko . Poszlajam się po alejkach , górkach i dołkach gdzie uczyłem się jeździć na sankach i łyżwach a moja siostra Jola  jako siksa uczyła się jeździć na rowerze z górki bez trzymanki i bez hamulców . Na winklu Zamenhofa i Żeromskiego,vis a vis widniejącego  w oddali kościoła śmiałem się do rozpuku gdy zimą , pod kioskiem z piwem w Poniatoszczaku apsztyfikanci nieco nietrzeźwi ślizgając się po lodzie butami  próbowali swoje akrobatyczne porachunki rozwiązywać przy pomocy pięści i upadków na zadek.

Pocieknę pieszo ulicą Żeromskiego w stronę winkla Kopernika. Tam po prawej stronie ulicy stoi nadal stara Lecznica Zwierząt i teatr lalek Arlekin a za nim winkiel ulicy Gdańskiej , gdzie zakrecywują się tramwaje bo im się tory wygły (taki tekst kiedyś usłyszałem w tramwaju,rozmowę matki i dziecka). W lewo Kopernika wiedzie trasa na Dworzec Kaliski,a wcześniej wiezienie,kić.

Siedział w nim dwudziestoletni brat mojej Mamy,Stanisław,którego Niemcy w końcu wysłali z Litzmanstadt do Posen i tam go stracili,ścinając mu głowę  w 1942 roku .

            Poszlajam się po starych kątach , podwyrkach  i oficynach .

 Odwiedzę stare kino Przedwiośnie  na Żeromskiego i starą kamienicę pod numerem 56 , gdzie na drugim piętrze przez lata  mieszkała moja Rodzina i ja. .  Dziś nie ma tu już nikogo znajomego .W głębi podwyrka  stoi stara skorupa kościoła Braci Morawczyków z której po 2000 roku , po sprzedaży , zrobiono hurtownię .Kiedyś kwitnące kwiatami i drzewami podwyrko straszy  zasyfiałymi resztkami zieleni .Zajrzę do w kamienicy na Żeromskiego 36 , gdzie mieściła się moja stara szkoła , buda i vis a vis dawny Zielony Rynek , obecny  Plac Barlickiego. W kioskach można było kupić Palmale,Camele Ligerosy i inne fajki , które po kryjomu podpalaliśmy   . Zachwalano  tu osełki do noża , cudowne eliksiry na porost włosów sprzedawano gołębie , kanarki , szczeniaki , szmelc i inne skarby , owoce i warzywa. My jako dzieciaki nurkowaliśmy w tym świecie  na przerwach szkolnych dopóki dzwonek nas nie otrzeźwił . Okna klas spoglądały na ten rozkrzyczany świat handlu i biedy , cwaniactwa i porachunków . Świat gdzie można było kupić wszystko , od czarnego kota do czarnego mercedesa .

            Zajrzę też w okolice Dworca Kaliskiego  gdzie kino Dworcowe pracowało całą dobę , dorożki i nieliczne taryfy stały cierpliwie  na pasażerów .Na Wygodnej pod nr 13  w starym dwupiętrowym domu mieszkali moi Dziadkowie , gdzie często ciekałem z kumplami przy torach , po uliczkach ,  Żubrowej , Norwida ,Objazdowa  , Alei Unii aż do Parku na Zdrowiu . W miejscu wyburzonego domu nr 13  wybudowano w 1967 roku wieżowiec a Dziadkowie wyjechali do Wrocławia i tam wkrótce zgaśli bo  starych drzew się nie przesadza .

            Ten świat mam już tylko w pamięci i  dam się urobić  i zwieść .Pamięci nie da się wywabić , wytrzeć jak kleksa po atramencie  ani śladu po ołówku .

Walnę się w końcu na jakieś wyro  i zasnę żeby wrócić  do głosów  i szeptów  z przeszłości.

            Ja stary miglanc z miasta Łodzi na życzenie przeflancowany  żywcem do Wrocławia .

                                                                                                                                 AHM

            27-29 stycznia 2015 , Wrocław 

komentarze 2 do wpisu “OKRUCHY PAMIĘCI”

  1. Andrzej Henryk Mielczarek napisał(a):

    Chcę dodać erratę w tekście :Przy końcu mojego monologu konieczna jest korekta.
    „Ten świat mam już tylko w pamięci i nie dam się urobić i zwieść .
    Pamięci nie da się wywabić , wytrzeć jak kleksa po atramencie ani śladu po ołówku .”
    Zakończenie bez zmian
    AHM.

  2. Jolanta napisał(a):

    Nie ma cię wśród nas ,odszedłeś tam gdzie nie ma cierpienia ni bólu. Ta pamiątka twojego tekstu Okruchy pamięci pozostanie dla naszych dzieci i wnuków. Rodzona siostra Jola.

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>